Pierwszaki na angielski
W ponad 100 klasach pierwszych białostockich podstawówek może być nauczany angielski. Podlaskie gminy składają wnioski do ministerstwa o sfinansowanie nauki angielskiego najmłodszym uczniom.
Dwie godziny tygodniowo - tyle na naukę języka angielskiego będą poświęcać uczniowie szkół podstawowych już od września. Zgodnie z zapowiedzią Ministerstwa Edukacji i Nauki angielski od 2007 r. będzie obowiązkowy od pierwszej klasy szkoły podstawowej.
Na uruchomienie programu zdaniem ministerstwa potrzebne będzie gminom około 27 mln zł. Te, które znajdą nauczycieli angielskiego już w tym roku, mogą liczyć na dodatkowe wsparcie z budżetu państwa. Przy rozdzielaniu pieniędzy zadziała też zasada, kto pierwszy ten lepszy.
I najwidoczniej to zmobilizowało magistrat Białegostoku do sporządzenia wykazu szkół wraz z ich anglistami. Wniosek trafił już do ministerstwa. - Już 30 marca złożyliśmy do kuratorium spis szkół wraz z wykazem nauczycieli, którzy mają kwalifikacje, żeby języka uczyć - mówi Jan Szczęsny, zastępca naczelnika miejskiego wydziału edukacji. - Łącznie chcemy utworzyć 110 oddziałów w pierwszych klasach.
Sprężył się nie tylko Białystok, ale i blisko 50 proc. gmin z całego regionu, które przesłały dokumenty do kuratorium.
- Po tym, ile wniosków do nas wpłynęło, widać, że Podlasie zamierza walczyć o te pieniądze - przyznaje Ryszard Pszczółkowski, pełniący obowiązki podlaskiego kuratora oświaty.
O tym, że zapotrzebowanie na naukę języka jest, najlepiej wiedzą ci, którzy, nie czekając na dyrektywy ministerstwa, sami wprowadzili naukę języka angielskiego w pierwszych klasach podstawówki.
- Pierwszaki uczą się u nas angielskiego, bo taka jest wola rodziców i oni za to płacą 180 zł rocznie - mówi Bożena Janiak, zastępca dyrektora Szkoły Podstawowej nr 32. - Potem nauka jest kontynuowana w klasach drugich i trzecich. Jeżeli angielski stanie się obowiązkowym przedmiotem, odciąży to rodzicielskie portfele.
Białostockie podstawówki nie mają problemu ze znalezieniem anglistów do prowadzenia zajęć z maluchami. - To będą tylko dwie dodatkowe godziny w tygodniu, więc lekcje te będą prowadzić angliści, którzy już tam pracują - dodaje Pszczółkowski. - Poza tym w szkołach są często nauczyciele np. biologii z licencjatem z języka angielskiego, którzy w razie potrzeby spokojnie będą mogli nauczanie początkowe tego języka prowadzić.
To, ile gminy dostaną na wprowadzenie angielskiego do podstawówek, będzie wiadomo być może za kilka miesięcy. Na razie ministerstwo zbiera wnioski od samorządów, które język ten chcą wprowadzić od września.
Gazeta Wyborcza